Panorama Stambułu z różnych punktów widokowych
Wieża Galata
Adres:
Informacje:
Wstęp i godziny otwarcia:
Wzgórze Pierre Loti
Adres:
Informacje:
Akwedukt Walensa
Adres:
Informacje:
Dane aktualne na dzień 2014.04.29
Wieża Galata
Stambuł z poziomu ulicy wygląda orientalnie, uroczo i dość charakterystycznie. Gdzie się człowiek nie obejrzy widać wieżowce, budki z kebapami, meczety, ruch samochodowy, promowy i pieszy. Zewsząd słychać trąbienie, gwar i nawoływania tureckich kupców. A jak wygląda z góry? Jest ogromny i jeszcze bardziej majestatyczny. Mieliśmy okazję podziwiać miasto z 3 punktów widokowych, a przechadzając się ulicami czy pływając promami, również i z tego poziomu panorama Stambułu robiła wrażenie.Pierwszym takim miejscem była znana turystycznie Wieża Galata. Jest to dobrze widoczny i strzelisty punkt w dzielnicy Beyoğlu, z którego rozpościera się widok na Złoty Róg i historyczną część miasta. Wieża o wysokości 63 metrów została zbudowana w XIV w. jako część obronna Republiki Genui (dziś nieistniejącego już państwa). Początkowo stacjonował w niej oddział janczarów (oddział piechoty tureckiej w imerium osmańskim). Później w wieży urządzono więzienie, a pod koniec XVIII w. uległa ona zniszczeniu na skutek pożaru. Nadal jednak była ważnym punktem w okolicy, dlatego po jej wyremontowaniu przez kolejne ponad 150 lat wypatrywano z niej… pożarów. Dziś na szczycie wieży znajduje się restauracja oraz punkt widokowy z małym tarasem dookoła wieży.
Na dole, wokół wieży tętni życie towarzyskie. Można tu kupić pamiątkę, zjeść coś w restauracjach lub spróbować przekąsek od ulicznych sprzedawców. Stojąc w długiej, godzinnej kolejce do wejścia można też posłuchać grajków i zapomnieć się w tureckiej kulturze. Bilet wstępu tani nie jest, bo kosztuje 20TL (6,5 euro). Czy warto? I tak i nie. Widok jest jak najbardziej fascynujący, ale straszny tłok na samej górze (zwłaszcza na początku tarasu) trochę psuł radość z podziwiania okolicy, zwłaszcza w tej cenie. Trzeba było przesuwać się po centymetrze licząc, że ktoś pozwoli podejść do barierki by zobaczyć całą panoramę. Z tarasu widokowego Stambuł wydawał się spokojny i cichy. Widok na miasto jak z widokówki, nawet pływające statki i promy jakby stały w miejscu, czekając nie wiadomo na co. Zwiedzanie panoramy Stambułu zaczyna się od podziwiania nowego miasta z drapaczami chmur w tle, później Azja i historyczny Konstantynopol. Na pewno warto wybrać się tu na zachód słońca, który wspaniale oświetlał Bosfor i Azję. Niestety tempo spaceru na wieży nie pozwoliło nam już na oglądanie najstarszej części miasta w zachodzących promieniach słońca. Patrząc na Stambuł z tej perspektywy widać jak rozległe jest miasto. Przecina go tylko błękitna nitka cieśniny Bosfor, która nie jest przeszkodą do rozrostu tej wielkiej metropolii. Horyzont nie kończy się lasami czy pustą przestrzenią. Gdzie tylko sięga wzrok widzimy zabudowane miasto. Również po azjatyckiej stronie poza paroma zielonymi wzgórzami widać tylko budynki, tak jakby nigdy się one nie kończyły. Puzzle wykonane z takiego zdjęcia napewno byłyby zapełnieniem czasu na długie zimowe wieczory. Po Azji, w mniej więcej połowie drogi na tarasie, przyszedł czas na podziwianie Złotego Rogu. Zamiast nowoczesnych wieżowców, charakterystyczne minerety Błękitnego Meczetu i Hagii Sophi oraz inne dumne świątynie na wzgórzach dawnego Konstantynopola przypominały o historycznym i kulturalnym znaczeniu dzisiejszego Stambułu. Szkoda tylko, że słońce zaczęło chować się już za horyzont, bo jego zachód (albo głęboki mrok z podświetlonymi wieżami) z tego miejsca dodałby jeszcze większej rozkoszy dla oczów. Jednym z ostatnich widoków z tarasu był zaludniony, ale z tej perspektywy spokojny most Galata i górujący nad nim Nowy Meczet. Po wchłonięciu panoramy Stambułu z Wieży Galata czas było wracać na dół – drugi raz przeciskać się po tarasie nie wchodził w rachubę. Po zejściu z wieży powrócił do nas gwar i charakterystyczny dla Stambułu niby chaos.
Wzgórze Pierre Loti
Drugim punktem widokowym w jakim byliśmy było wzgórze Pierre Loti. Jest to mniej znany wśród turystów punkt widokowy, co nie znaczy że nie tłoczny. Zlokalizowane jest on nieco dalej od centrum, ale za to w przyjemnej okolicy. Blisko stąd do Delfinarium i spokojnego parku Derne. Nazwa wzgórza pochodzi od nazwiska francuskiego pisarza i oficera, który z tego miejsca napisał jedną z noweli. Zasłużył się on też w walce o niepodległość Turcji, dzięki czemu właśnie to wzgórze uczczono jego nazwiskiem, na którego szczycie powiewa dziś ogromna flaga Turcji. Na górę możemy wjechać kolejką linową (trzeba było postać z godzinę w ogonku do wejścia na pokład) lub wejść z buta klucząc alejkami pobliskiego cmentarza. Wzgórze jest często odwiedzane przez muzułmanów ze względu na bliskość jednego z najświętszych miejsc islamu – meczetu Sultan Eyüp, przy którym znajduje się mauzoleum przyjaciela Mahometa. Po wyjechaniu na wzgórze z tarasu widokowego rozpościera się krajobraz Złotego Rogu z zabytkową częścią Stambułu w tle. Pierwsze co rzuca się w oczy to meczety ze strzelistymi minaretami, umieszczone na siedmiu wzgórzach dawnego Konstantynopola. Idąc wzdłuż alejki znajdziemy restaurację o nazwie Pierre Loti Cafe wraz z postawionymi nad skarpą stolikami, z których przy obowiązkowej herbacie liczni goście podziwiają panoramę Stambułu. Polecamy iść jeszcze dalej, gdzie znajduje się muzułmański cmentarz (który zresztą ciągnie się całym wzgórzem) oraz o dziwo spokojne miejsce na odpoczynek z widokiem na Złoty Róg i nowszą część Stambułu. Tu znów horyzont kończy się drapaczami chmur, a dookoła możemy podziwiać gęstą zabudowę z charakterystycznym wysokim meczetem na przedzie. Spokojne wody zatoki z zielonymi wyspami pośrodku nie przypominają zatłoczonego i hałaśliwego Bosforu. Wprowadzają raczej nastrój romantyczności, harmonii i spokoju. Nie ma tu tłumów, a nieliczni spacerowicze nie przeszkadzają hałasem. Jest to idealne miejsce na choć chwilowe odcięcie się od gwaru metropolii.Akwedukt Walensa
Trzecim, dość nietypowym miejscem z jakiego oglądaliśmy panoramę Stambułu był Akwedukt Walensa. Zbudowany w 375r. służył do transportu wody z Lasów Belgradzkich do Konstantynopola. Dziś jego 200m fragment, wysoki na 20m jest atrakcją turystyczną. Znajduje się on bezpośrednio przy meczecie Şehzade, a także w bliskiej odległości od takich mecztów jak Sulejmana czy Fatih. Pod majestatycznymi łukami akweduktu biegnie zaś ważna droga przejazdowa – Bulwar Atatürka. Wejście na akwedukt nie jest oficjalnie dostępne, prawdopodobnie ze względu na brak jakichkolwiek zabezpieczeń, a przy tej liczbie ludności co posiada Stambuł o wypadek nie byłoby trudno. Istnieje jednak nieoficjalne i raczej nielagalne wejście. Po wyjściu z terenu meczetu Şehzade, znajdziemy się w parku Saraçhane, gdzie po przejściu pod jednym z łuków (nieco dalej od ulicy) znajdziemy się w zaniedbanej dzielnicy mieszkalnej. W najniższej części akweduktu, z prawej strony, możemy po jednym z łuków lub po drzewie wdrapać się na jego górę. Początkowo miałem obawy wejścia, ale jak zobaczyłem, że muzułmanka w czadorze daje radę to ja w sumie też powinienem dać radę. Na górze rzeczywiście jest wąsko, mieści się około 5 osób w szeregu. Nie ma tu tłumów, więc można spokojnie spacerować. Co widzimy z akweduktu? Na dole ruch uliczny. Można przez dłuższy czas obserwować jak wygląda jazda po Stambule, jak chaos zmienia się w synchronizację. Podnosząc wzrok mamy standardowo świetny widok na drapacze chmur i wielkie meczety, wieżę Galata, mosty i Bosfor w oddali. To co jest charakterystyczne dla tej panoramy to bliska odległość wspaniałych budowli w tym m.in. największego w Stambule meczetu Sulejmana. Imponująca budowla przypomina nam w jakiej kulturze się znajdujemy. Przebywając na akwedukcie Walensa miałem to szczęście, że wypadła godzina wezwania przez muzeina na modlitwę, czyli Adhan. Z licznych minaretów rozbrzmiał “śpiew”. Do mych uszów docierały słowa Koranu. Z każdego kierunku z minimalnym opóźnieniem czasowym, aż w końcu wspólnie utworzyło harmonijną “melodię”. Nic poza myślami o kulturze islamskiej się w tej chwili nie liczyło. Już nie było słychać samochodów, klaksonów, rozmów. Było to niesamowite przeżycie. Po chwili Adhan ucichł i wróciły odgłosy wielkiego miasta. To co jeszcze mnie zaciekawiło przechadzając się nad ulicą to zwykłe budynki i zwykłe życie. Setki anten satelitarnych na dachach, biedna zabudowa balkonów, walące się budynki i w końcu zabawy dzieci. Z tej perspektywy panorama Stambułu jest nieco mniejsza i bardziej sprowadzona do poziomu ulicy, do zwykłego życia. Na pewno nie jest gorsza niż z wysokiej wieży Galata czy Wzgórza Pierre Loti. Tu jest jak na wyciągnięcie ręki.Generalnie z każdego miejsca w Stambule widzimy metropolię tętniącą życiem, przepełnioną historią, odmienną od naszej kulturą oraz islamem. Oglądając Stambuł z góry widzimy jak rozrasta się miasto i jak historia miesza się ze stalą nierdzewną i szkłem, jak miasto z nowoczesnymi wieżowcami rośnie w siłę, jak nie przerywając swojego życia, od setek lat zapełnia dwa kontynenty.