Tatry: Dolina Kościeliska i Smreczyński Staw

Dolina Kościeliska

Adres:

  • Polska
  • Kiry
  • Tatry
  • Miejsce:

  • Dolina walna w Tatrach Zachodnich
  • Długość ok. 9 km
  • Obwód ok. 27 km
  • Powierzchnia ok. 35 km2
  • Wysokość: 940 - 1100 m n.p.m.
  • Budowa: skały krystaliczne i skały osadowe
  • Potok kościeliski
  • Szlak:

  • Kiry - Schronisko Ornak (czas przejścia: 105 min.)
  • Kiry (parking)
  • Brama Niżna (Brama Kantaka)
  • Wyżnia Kira Miętusia
  • Cudakowa Polana
  • Stare Kościeliska
  • Lodowe Źródło
  • Brama Pośrednia (Brama Kraszewskiego)
  • Polana Pisana
  • Brama Wyżnia (Brama Raptawicka)
  • Stara Polana
  • Mała Polana Orczańska (Hala Ornak)
  • Smreczyński Staw

    Miejsce:

  • Jezioro morenowe w Tatrach Zachodnich
  • Wysokość 1226 m n.p.m.
  • Średnia głębokość: 1,8 m
  • Głebokość maksymalna: 5,3 m
  • Powierzchnia: 0,75 ha
  • Szlak:

  • Poniżej Schroniska Ornak
  • Długość: 1,2 km
  • Czas przejścia: 30 min
  • Dane aktualne na dzień 2009.03.21

    Zimowa wiosna w Dolinie Kościeliskiej

    Wiosna jeszcze nie przyszła. To przypomniało nam o wiosnę z 2009r. Wtedy też miało być słońce, krokusy i zielona trawka, a był śnieg po kolana – przynajmniej w Tatrzańskiej Dolinie Kościeliskiej. 4 lata temu wyglądało to mniej więcej tak: Kwiaty zaczynają kwitnąć, trawa się zieleni. Czas wybrać się na wycieczkę. Może Tatry? Niech będzie Dolina Kościeliska. Pogoda dobra więc czemu nie? Dojechaliśmy na parking Kiry. Śniegu tyle, że nie trzeba bałwana lepić – wystarczy wejść w zaspę. Trochę dziwnie, zamiast zieleni – biel. Zamiast wiosny, rozkręca się zima. Mroźno nie jest, ale czuć szczypanie po nosie. Idziemy! Jak już tu jesteśmy to nie będziemy tylko w karczmie przy grzańcu siedzieć. Skrzyp, skrzyp słychać pod butami. To tylko 9 km więc nie jest to jakaś kilkudniowa wyprawa. Wyruszamy z Kir z wysokości ok. 940 m n.p.m., teren płaski, nie trudny, tylko tego śniegu trochę za dużo, ale to i może lepiej. Byliśmy już tu wcześniej, któregoś roku w kwietniu i jednak biała Dolina Kościeliska w odróżnieniu od deszczowej jest ładniejsza. Chcemy dojść do schroniska Ornak położonego na wysokości 1100 m n.p.m., więc wysokościowo szału nie ma. Na przemian mijamy polany i strome skały. Pokryty śniegiem las tworzy scenerię niczym z Królewny Śnieżki. Zimno, biało i spokojnie. W celu rozgrzania się – bitwa na śnieżki. Nie pamiętam kto zaczął, nie pamiętam kto wygrał ale zabawa była przednia. Od razu poczuliśmy się o kilka lat młodsi. Zza gór wyłoniła się mgła a ścieżka zrobiła się coraz węższa. Po bokach wyrosły drzewa a na horyzoncie pojawiały się coraz wyższe góry. Po drodze minęliśmy wiosennego ptaszka, który przycupnął na drzewie i był równie jak my zdziwiony tą wiosenną aurą. Wzdłuż Doliny Kościeliskiej można wstąpić do kilku jaskiń. Niestety o tej porze roku i przy tej pogodzie wszystkie zamknięte, więc idziemy dalej. Pomału skończyły się drzewa i zaczęły skały. Wzdłuż trasy towarzyszy nam Potok kościeliski. On widać nie przejmuje się śniegiem i płynie żwawo dalej. Mijamy skalne bramy. Po bokach zaspy śnieżne robią się coraz większe, więc szybki ruch i żonka ląduję w białym puchu. II wojna śnieżna. Tym razem jeszcze większa. Aż szczyty gór rozjaśniały i przyświeciły słońcem by zobaczyć co się tam w dole dzieje. Po jakimś czasie docieramy do schroniska Ornak, pijemy orzeźwiające przy każdej pogodzie piwo i aż nie chce się wracać. Korzystając z okazji dowiadujemy się czym ta Dolina w ogóle jest.

    O Dolinie Kościeliskiej

    Dolina Kościeliska to dolina walna, czyli taka co biegnie od podnóża gór do ich grani głównej. W dolinie trzykrotnie skalne ściany zbliżają się do siebie i tworzą bramy: Niżna (Brama Kantaka), Pośrednia (Brama Kraszewskiego) i Wyżnia (Bramka Raptawicka). Zaraz za Niżną Bramą znajduje się duża polana, na której prowadzony jest kulturowy wypas (w zimie nie). Pośrednia brama tak naprawdę tworzy skalny wąwóz o długości około pół kilometra. Skalne ściany sięgają 100m wysokości. Tu też możemy skręcić do jednej z jaskiń – Jaskini Lodowej. Ostatnia Brama Wyżnia również jest długim wąwozem wyżłobionym przez potok Kościeliski, który płynie dnem doliny. Płynąc tędy wpadają do niego także inne rzeki, jednak ilość płynącej wody w miarę oddalania się od źródła nie wzrasta, ponieważ w wielu miejscach woda wpływa do podziemnych szczelin. Dolina Kościeliska zbudowana jest ze skał krystalicznych w jej południowej części oraz ze skał osadowych w części środkowej i dolnej. W całej dolinie znajdziemy też wiele jaskiń, z których najsłynniejsze to wspomniana Jaskinia Lodowa, a także Mylna, Raptawicka i Smocza Jama. Niegdyś w Dolinie Kościeliskiej poszukiwano skarbów, a bardziej realnie wydobywano srebro, miedź, antymon i rudy żelaza. Doliną prowadził także szlak na Słowację. Oczywiście w okolicach grasowali zbójcy co napadali biednych podróżnych, ale co to za szlak jak nie ma zbójców bez ciupagi:)

    Smreczyński Staw

    Dowiedziawszy się trochę o Dolinie nadszedł czas powrotu. Piwo raczej nas osłabiło niż wzmocniło. No cóż idziemy co by nas noc nie zastała. Tuptamy malowniczą trasą, ale wracać nam się nie chce. Postanowiliśmy więc skręcić i zobaczyć jeszcze Smreczyński Staw. To niedaleko, raptem pół godziny drogi. Staw wielkości 0,75 ha ukryty jest w lesie, stąd też szlak nieco odmienny od całej Doliny Kościeliskiej. Ktoś przed nami chyba już tu był, jest wąska na pół osoby ścieżka. Ślepo wierzymy wydrążonej w śniegu bruździe i idziemy przed siebie. Zza drzew wyłaniają się powoli góry. Słońce opiera się na nich wprowadzając dodatkowe odcienie białości. Po krótkim marszu zza drzew prześwituje światło i zaraz będziemy nad Smreczyńskim Stawem. Wyszliśmy z lasu i już przy nim jesteśmy – w wyobraźni :). Stawu nie ma. W sumie można się było tego spodziewać. Staw to nie potok. Woda stoi a nie płynie. Zamiast stawu śnieżne gładkie boisko sportowe. Nie odważamy się na nie wchodzić. Przysiadamy chwilę na żerdziach i podziwiamy spokój oraz barwy zimowej wiosny. Stąd też widoczny jest najwyższy szczyt w okolicach Doliny – Błyszcz (2158 m n.p.m.).
    Chwila przerwy i wracamy w kierunku domu. Droga powrotna wydaje nam się dużo krótsza, ale zupełnie inna. O ile wcześniej wszędzie była biel to teraz słońce wyszło zza chmur dodając nieco żółci by zaraz schować się na noc za górami i zmieniając wszystko w szarość.
    Mijamy potok, mostek, skalne bramy, odgałęzienia na inne szlaki i rzutem na taśmę, tuż przed zachodem słońca dochodzimy do samochodu. Dolina Kościeliska w zimowej scenerii przedstawia się niesamowicie. Jeden z lepszych górskich zimowych szlaków w jakim byliśmy. Teraz zostało nam już tylko czekać na pierwsze oznaki wiosny by móc dłużej obcować z górską naturą.

    Reklama


    Dodaj komentarz